piątek, 22 sierpnia 2014

Wracamy/refleksje

Cześć!

Pamiętam jak jeszcze pod koniec czerwca siedziałam w ogródku i patrzyłam na samoloty ( co chwila się nowy pojawiał, ponieważ mieszkamy blisko lotniska) i myślałam, że już chciałabym się w jednym z nich znaleźć, a tu mi jeszcze tyle czasu zostało... nie to, że mi było źle - nie, nie, nie. Po prostu hmmm, tęskniłam za rodziną, przyjaciółmi, ale wiadomo mając opcję wrócenia wcześniej, postanowiłam zostać. Teraz też patrzę na te same samoloty i nie mogę uwierzyć, że już jutro wsiądę do jednego z nich. Cała host rodzina już wyjechała godzinę temu do Portugalii na ślub brata hosta zostawiając mnie z dość pełną lodówką i słowami "koniecznie musimy zostać w kontakcie!". Po buziakach, uściskach i niezliczonym "thank you" od wszystkich (oczywiście mnie w to wliczając) siedzę u siebie w łóżku i jest mi dziwnie cicho. Czas na zmiany!
Te kilkanaście godzin chcę jeszcze poświęcić na porobienie kilku zdjęć miasta, kupienie ostatnich reese's i chłonięciu angielskiej atmosfery. No i oczywiście została mi do zjedzenia mrożona pizza - czyli moja typowa "angielska kolacja".
Czy żałuję? Absolutnie nie! Przez półtora roku marzyłam, żeby zostać Au pair, czytałam dosłownie każdy blog jaki znalazłam w tym temacie, większą część forum Au pair, myśląc jakie to uczucie mieszkać u obcych ludzi. Teraz już prawie jestem "po" i się bardzo cieszę, że to zrobiłam. Kilka osób mi powiedziało "podziwiam Cię, że pojechałaś tak sama, bez nikogo" - naprawdę nie ma czego podziwiać. Był to tylko krok, który mnie przygotowuje do USA (na to muszę czekać jeszcze 3? 5? lat). Mała próba, dzięki której wiem, że sobie poradzę - z odległością, z dziećmi i z tęsknotą. Wiem, nie ma co porównywać trzech miesięcy na wyspach z rokiem za oceanem, ale właśnie te trzy miesiące dużo mi o mnie powiedziały.
Pamiętam styczeń tego roku, jaka byłam szczęśliwa wychodząc z przedszkola po rozmowie, czy mogę odbyć tam praktykę w czasie ferii. Wracając do domu miałam ochotę skakać z radości i nie mogłam powstrzymywać uśmiechu (mimo min WTF? innych ludzi). Przyszło mi na myśl "zapamiętaj uczucie szczęścia, kiedy spełniasz swoje marzenia". Tak, to było jedno z marzeń i zostało one kompletnie i definitywnie spełnione. Nie było idealnie - ale przecież nic w życiu nie jest idealne. Niektórzy mówią, że najwięcej szczęścia daje im samo dążenie do zrealizowania marzeń, a potem są rozczarowani. Nie mają racji. Jestem bardzo szczęśliwa (przepraszam, za nadużywanie tego słowa) i czuję się hmmm pełna? kompletna? zrealizowana?
Czas leci dalej - w połowie września przeprowadzam się do Wrocławia i zaczynam upragnioną kosmetologię. A potem? Kolejne marzenia :)

 

4 komentarze:

  1. masz rację,ja też czuję się spełniona, że zrobiłam to co chciałam od dwóch lat mimo, że nie jest idelanie :D ja dopiero wracam na święta do PL, powodzenia na studiach! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo możliwe, że w kolejne wakacje, już po maturze, wyjadę pracować jak au pair. Jak na razie zbyt mało o tym wiem, Twój blog jest pierwszym z tej "kategorii" na jaki trafiłam:) Na pewno wiele przydatnych informacji tutaj znajdę. Fajnie jest poznawać swoje granice, próbować nowych rzeczy i oczywiście podróżować:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. powodzenie :)

    http://semanadevida.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć, miałabym pare pytan do Ciebie. Zdaje sobie sprawę, ze blog nie był dawno odwiedzany ale mam nadzieje, ze sie odezwiesz, będę bardzo wdzięczna! Natalia

    OdpowiedzUsuń