środa, 2 lipca 2014

La la la

Cześć!

Przez dwa ostatnie dni miałam wolne. Niemożliwe, co? To tylko dlatego, że nie będę miała kolejnego, aż do wtorku/środy. Do tego host ma jakiś najważniejszy event w swojej firmie, więc pracuje cały dzień (=ja pracuję cały dzień). Ehhh. Na pocieszenie pojechałam dzisiaj do Manchesteru. Miałam robić zdjęcia, ale jakoś tak wyszło... Na pewno nie raz tam wrócę (10 minut pociągiem), więc też nie zależało mi jakoś tak specjalnie. Poza tym, byłam podekscytowana wizją wyczekanych zakupów w Macu :) Spotkałam się z bardzo niemiłą obsługą, kobieta najchętniej to by się chyba w ogóle do mnie nie odzywała :o No ale kupiłam co chciałam (znaczy, tyle na ile pozwolił fundusz :p), chyba będę wyminiać jedną szminkę (tak mi doradzała -,-), ale to w sumie kolejny powód żeby odwiedzić Selfridges :)
Tak więc na razie jestem w mega dobrym humorze, zobaczymy co będzie po weekendzie hah :) Już psychicznie się na to szykuję :p
Papiery na studia złożone - mam nadzieję, że wszystko się uda i zmieszczę się w szczęśliwej 40 :) Pocieszam się, że niż i tyle osób nie zdało, więc może się uda...


Taka ze mnie faszionistka






Wiem, że notka w sumie o niczym, ale następnym razem postaram się konkretniej :)

Buziaki!

Ela

4 komentarze: